Nastanie mrocznej przyszłości to dosyć specyficzny temat, który ma bardzo wielkie grono odbiorców zachwyconych czarnymi scenariuszami pisarzy, niemniej jednak nie wszystkim przypada do gustu powieść przedstawiająca tak nierealne "jutro" naszego świata. Pomimo to, na półkach księgarni wciąż przybywa lektur, które obrazują kolejne lata bytowania człowieka na Ziemi, ukazując każdy element przyszłej wizji miast, życia, szarej rzeczywistości oraz różnego rodzaju dodatków fantastycznych,
(...)
co naprawdę może zainteresować niejednego wymagającego czytelnika poszukującego szczypty wrażeń. Samantha Shannon to jedna z tych przewodniczek, która zaprasza na wycieczkę do mrocznego Londynu, miasta zmieniającego się na przestrzeni lat w ogromy dom dla jasnowidzów, którzy wcale nie są w nim mile widziani...
"Zakon Mimów" to kolejna powieść pióra Brytyjki, Samanthy Shannon, która rozpoczęła swoją karierę w świecie literatury od wydania bestsellerowego tomu zatytułowanego "Czas żniw", zyskując tym rzesze fanów i sławę godną najbardziej doświadczonych artystów powiązanych z rynkiem książkowym. Już na samym wstępie muszę zaznaczyć, że jestem całkowicie zachwycony wszystkim, co przedstawia czytelnikom ta młoda pisarka, która w tak umiejętny sposób manipuluje wyobraźnią i emocjami ludzi, że dokładnie każdy powinien zapoznać się z jej twórczością. "Zakon Mimów", kontynuacja serii Czas żniw, znów zabiera nas do Londynu, w którym główna bohaterka powraca do sił po dosyć ciężkich przeżyciach w jednym z obozów dla jasnowidzów. Trzeba tutaj zaznaczyć, iż historia ta po raz kolejny zaczyna się z zadziwiającym tempem. Właśnie to jedna z tych istotnych kwestii, która znacznie wyróżnia tę powieść od innych. W wielu powszechnie nam znanych kontynuacjach serii można dostrzec małe notatki pomagające czytelnikowi przypomnieć sobie dane kwestie z poprzedniego tomu. W tym przypadku autorka nie miała czasu na tego typu zabieg, fakt, zdarzały się sytuacje, w których główna bohaterka nawiązywała bezpośrednio do sytuacji wydarzonych w pierwszym tomie, aczkolwiek było to idealnie wkomponowane w cały zarys i kompozycję fabuły oraz nie charakteryzowało się to sztucznością ani nie było streszczeniem. Co więcej, budowa schematu powieści jest dla mnie totalną zagadką i muszę stwierdzić, że to właśnie takich książek od dawna poszukiwałem, by zaspokoić swoją wygłodniałą wyobraźnię. Po pierwsze, kreowanie napięcia i zastosowanie pewnego rodzaju "supła" z postrzępionych zagadek było, według mnie, istnym strzałem w dziesiątkę, bowiem posmakowało to lekką nutą kryminalnego schematu, który zawsze jest nie do rozszyfrowania. W tym przypadku było tak samo. Pomimo moich szczerych prób domyślania się, tworzenia własnych teorii wyjaśnienia zabójstw, kompletnie nic się nie ziściło. "Zakon Mimów"to lektura, która cała przepełniona jest po brzegi wartką akcją, porywającą czytelnika i trzymającą go w napięciu. To właśnie kolejna sprawa, wyróżniająca tę powieść, nie jest ona wcale nudna, ale także nie jest przesycona prawdziwą nawałnicą intryg. Wprost przeciwnie, z biegiem stronic wciąż żąda się więcej i pojawia się swego rodzaju uzależnienie. Natomiast przedstawiając sytuację głównej bohaterki w drugiej części przygód, Paige Mahoney, można prędko zauważyć, że znów powraca do szarej rzeczywistości Londynu, która z każdym dniem nabiera kolorytu. Z jednej strony ciągła sprawa dotycząca Refaitów nie daje jej spokoju, musi znaleźć Naczelnika, zdecydować o pobycie w Siedmiu Pieczęciach, a także musi sprostać kolejnym problemom, które doprawdy wyrastają przed nią spod ziemi. W tej kwestii przyznaję, że naprawdę każdy element, bądź zabieg zastosowany w książce jest tak przemyślany i precyzyjny, iż czystą przyjemnością jest przeczytać 544 strony, a w rzeczywistości po ich przewertowaniu mamy ogromny głód dalszych przygód, który chcielibyśmy jak najszybciej zaspokoić. Jedno jest pewne, "Zakon Mimów" to istna bomba, której eksplozja jest niesamowicie piękna.
Reasumując, "Zakon Mimów" to naprawdę idealna kontynuacja serii Czas żniw, w której możemy spodziewać się wszystkiego, bowiem autorka wciąż bombarduje nas intrygami, które pomimo swojej natury burzenia planów, są naprawdę wspaniałe i pomysłowe. Zestawienie szybkiej akcji i naprawdę wspaniałej historii jasnowidzów Londynu z dodatkiem fantastycznej woni czyni tę powieść naprawdę wyjątkową, która od początku hipnotyzuje i uzależnia czytelnika. Serdecznie polecam!
[link]
Ludzie starają się ukryć swoją inność. Udają zupełnie przeciętne osoby, prowadzące przeciętne życie, mające przeciętne umiejętności. Nie wychylają się z tłumu. A może czasami warto zawalczyć o swoją inność? O wolność bycia sobą.
Po widowiskowej ucieczce z kolonii karnej, Peige jest najbardziej poszukiwaną osobą w Londynie. Ponadto londyńska społeczność jasnowidzów - Syndykat - przeżywa kryzys wewnętrzny. Czy Peige uda się w tym wszystkim odnaleźć siebie?
(...)
Czy jasowidzowie będą w końcu pełnoprawnymi obywatelami?
Słowa dodają skrzydeł nawet tym zdeptanym, załamanym i pozbawionym nadziei Od razu po przeczytaniu pierwszego tomu chciałam przeczytać drugi. Dlatego też od razu sięgnęłam po Zakon Mimów. Spodobał mi się on jednak trochę mniej niż pierwszy tom. Dlaczego? Tego dowiecie się niżej.
W tym tomie poznajemy dokładniej społeczność Londynu oraz zasady w nim panujące. Autorka wyjaśnia to dosyć dokładnie, ale nie nudzi czytelnika opisami prawa, które przeplatają się z pędzącą do przodu akcją. Jest to idealnie wyważone połączenie. Czytelnik poznaje świat, a jednocześnie ciągle coś się dzieje, ciągle jest czymś zaskakiwany i nie ani chwili na odpoczynek. Wielki plus za to.
Jednak, z przykrością, muszę stwierdzić, że Shannon trochę pogubiła się z postaciami, a właściwie tylko z jedną - moją ulubioną. Z inteligentnego, honorowego, borykającego się ze śladami przeszłości Naczelnika zrobiła tkliwego i wrażliwego chłopczyka. I jak w pierwszym tomie go kochałam, tak w tym szczerze znienawidziłam. Ujęło to w moich oczach tej powieści. I była to jedyna wada jaką zauważyłam.
Inne postaci były wykreowane bardzo dobrze.. Peige przeszła ogromną przemianę, a charakter Siedmiu Pieczęci został oddany perfekcyjnie. Tym bardziej nie rozumiem sposobu stworzenia Naczelnika.
-Czasem zastanawiam się co jest gorsze. - Nick się zadumał - Nieświadomość czy zostanie przez nią pokonanym" Język,którego użyła Shannon jest lekki. Wplotła treść słowa ze slangu jasnowidzów. Na szczęście są one łatwe do zrozumienia, a jeżeli nawet ktoś by się w tym wszystkim pogubił, z tyłu książki znajduje się słowniczek.
Wydawnictwo przyłożyło się do wydania tej książki. Okładka jest minimalistyczna i prosta, a jednocześnie światnie oddaje klimat powieśći i intryguje. Czcionka sprzyja szybkiemu czytaniu, a na końcu jest pakiet dodatków, dzięki ktorym dużo łatwiej jest nam zrozumieć świat wykreowany przez autorkę.
Jeżeli masz ochotę na kilka godzin pełnych nieprzewidywalnych zwrotów akcji, wątpliwości i intryg sięgnij po tą książkę jak najszybciej!
"Zakon Mimów" to kolejna powieść pióra Brytyjki, Samanthy Shannon, która rozpoczęła swoją karierę w świecie literatury od wydania bestsellerowego tomu zatytułowanego "Czas żniw", zyskując tym rzesze fanów i sławę godną najbardziej doświadczonych artystów powiązanych z rynkiem książkowym. Już na samym wstępie muszę zaznaczyć, że jestem całkowicie zachwycony wszystkim, co przedstawia czytelnikom ta młoda pisarka, która w tak umiejętny sposób manipuluje wyobraźnią i emocjami ludzi, że dokładnie każdy powinien zapoznać się z jej twórczością. "Zakon Mimów", kontynuacja serii Czas żniw, znów zabiera nas do Londynu, w którym główna bohaterka powraca do sił po dosyć ciężkich przeżyciach w jednym z obozów dla jasnowidzów. Trzeba tutaj zaznaczyć, iż historia ta po raz kolejny zaczyna się z zadziwiającym tempem. Właśnie to jedna z tych istotnych kwestii, która znacznie wyróżnia tę powieść od innych. W wielu powszechnie nam znanych kontynuacjach serii można dostrzec małe notatki pomagające czytelnikowi przypomnieć sobie dane kwestie z poprzedniego tomu. W tym przypadku autorka nie miała czasu na tego typu zabieg, fakt, zdarzały się sytuacje, w których główna bohaterka nawiązywała bezpośrednio do sytuacji wydarzonych w pierwszym tomie, aczkolwiek było to idealnie wkomponowane w cały zarys i kompozycję fabuły oraz nie charakteryzowało się to sztucznością ani nie było streszczeniem. Co więcej, budowa schematu powieści jest dla mnie totalną zagadką i muszę stwierdzić, że to właśnie takich książek od dawna poszukiwałem, by zaspokoić swoją wygłodniałą wyobraźnię. Po pierwsze, kreowanie napięcia i zastosowanie pewnego rodzaju "supła" z postrzępionych zagadek było, według mnie, istnym strzałem w dziesiątkę, bowiem posmakowało to lekką nutą kryminalnego schematu, który zawsze jest nie do rozszyfrowania. W tym przypadku było tak samo. Pomimo moich szczerych prób domyślania się, tworzenia własnych teorii wyjaśnienia zabójstw, kompletnie nic się nie ziściło. "Zakon Mimów"to lektura, która cała przepełniona jest po brzegi wartką akcją, porywającą czytelnika i trzymającą go w napięciu. To właśnie kolejna sprawa, wyróżniająca tę powieść, nie jest ona wcale nudna, ale także nie jest przesycona prawdziwą nawałnicą intryg. Wprost przeciwnie, z biegiem stronic wciąż żąda się więcej i pojawia się swego rodzaju uzależnienie. Natomiast przedstawiając sytuację głównej bohaterki w drugiej części przygód, Paige Mahoney, można prędko zauważyć, że znów powraca do szarej rzeczywistości Londynu, która z każdym dniem nabiera kolorytu. Z jednej strony ciągła sprawa dotycząca Refaitów nie daje jej spokoju, musi znaleźć Naczelnika, zdecydować o pobycie w Siedmiu Pieczęciach, a także musi sprostać kolejnym problemom, które doprawdy wyrastają przed nią spod ziemi. W tej kwestii przyznaję, że naprawdę każdy element, bądź zabieg zastosowany w książce jest tak przemyślany i precyzyjny, iż czystą przyjemnością jest przeczytać 544 strony, a w rzeczywistości po ich przewertowaniu mamy ogromny głód dalszych przygód, który chcielibyśmy jak najszybciej zaspokoić. Jedno jest pewne, "Zakon Mimów" to istna bomba, której eksplozja jest niesamowicie piękna.
Reasumując, "Zakon Mimów" to naprawdę idealna kontynuacja serii Czas żniw, w której możemy spodziewać się wszystkiego, bowiem autorka wciąż bombarduje nas intrygami, które pomimo swojej natury burzenia planów, są naprawdę wspaniałe i pomysłowe. Zestawienie szybkiej akcji i naprawdę wspaniałej historii jasnowidzów Londynu z dodatkiem fantastycznej woni czyni tę powieść naprawdę wyjątkową, która od początku hipnotyzuje i uzależnia czytelnika. Serdecznie polecam!
[link]
Po widowiskowej ucieczce z kolonii karnej, Peige jest najbardziej poszukiwaną osobą w Londynie. Ponadto londyńska społeczność jasnowidzów - Syndykat - przeżywa kryzys wewnętrzny. Czy Peige uda się w tym wszystkim odnaleźć siebie? (...) Czy jasowidzowie będą w końcu pełnoprawnymi obywatelami?
Słowa dodają skrzydeł nawet tym zdeptanym, załamanym i pozbawionym nadziei Od razu po przeczytaniu pierwszego tomu chciałam przeczytać drugi. Dlatego też od razu sięgnęłam po Zakon Mimów. Spodobał mi się on jednak trochę mniej niż pierwszy tom. Dlaczego? Tego dowiecie się niżej.
W tym tomie poznajemy dokładniej społeczność Londynu oraz zasady w nim panujące. Autorka wyjaśnia to dosyć dokładnie, ale nie nudzi czytelnika opisami prawa, które przeplatają się z pędzącą do przodu akcją. Jest to idealnie wyważone połączenie. Czytelnik poznaje świat, a jednocześnie ciągle coś się dzieje, ciągle jest czymś zaskakiwany i nie ani chwili na odpoczynek. Wielki plus za to.
Jednak, z przykrością, muszę stwierdzić, że Shannon trochę pogubiła się z postaciami, a właściwie tylko z jedną - moją ulubioną. Z inteligentnego, honorowego, borykającego się ze śladami przeszłości Naczelnika zrobiła tkliwego i wrażliwego chłopczyka. I jak w pierwszym tomie go kochałam, tak w tym szczerze znienawidziłam. Ujęło to w moich oczach tej powieści. I była to jedyna wada jaką zauważyłam.
Inne postaci były wykreowane bardzo dobrze.. Peige przeszła ogromną przemianę, a charakter Siedmiu Pieczęci został oddany perfekcyjnie. Tym bardziej nie rozumiem sposobu stworzenia Naczelnika.
-Czasem zastanawiam się co jest gorsze. - Nick się zadumał - Nieświadomość czy zostanie przez nią pokonanym" Język,którego użyła Shannon jest lekki. Wplotła treść słowa ze slangu jasnowidzów. Na szczęście są one łatwe do zrozumienia, a jeżeli nawet ktoś by się w tym wszystkim pogubił, z tyłu książki znajduje się słowniczek.
Wydawnictwo przyłożyło się do wydania tej książki. Okładka jest minimalistyczna i prosta, a jednocześnie światnie oddaje klimat powieśći i intryguje. Czcionka sprzyja szybkiemu czytaniu, a na końcu jest pakiet dodatków, dzięki ktorym dużo łatwiej jest nam zrozumieć świat wykreowany przez autorkę.
Jeżeli masz ochotę na kilka godzin pełnych nieprzewidywalnych zwrotów akcji, wątpliwości i intryg sięgnij po tą książkę jak najszybciej!